Czego możesz nie wiedzieć o słodzikach?
Syntetyczne słodziki – na ich temat można by napisać książkę! Zapamiętaj ich nazwy i nie bierz ich do ust pod żadnym pozorem! Nie tylko są to sztuczne, nie występujące naturalnie w przyrodzie i całkowicie obce naszego organizmowi chemiczne szkodliwe związki, ale też powodują wzrost apetytu (szczególnie na węglowodany) – czyli nazywając rzeczy po imieniu – po prostu tuczą.Podobnie jak sacharoza, przed której rakotwórczym działaniem przestrzegał niemiecki biochemik i noblista Otto H. Warburg już w latach 30-tych ubiegłego wieku – nowoczesne substancje słodzące też posiadają „zalecane normy dziennego spożycia”. Oznacza to jedynie, że jakaś instytucja te „nowinki technologiczne” (nawet jeśli zostały odkryte początkowo np. jako pestycyd) „dopuściła” do ogólnego spożywania bez naszej wiedzy i w naszym imieniu. „Dopuszczenia” nie należy jednak mylić z dobroczynnym działaniem na ludzki organizm. Dzisiaj przegląd najpopularniejszych słodzików.
Najczęściej kupowanymi produktami zawierającymi syntetyczne słodziki są: większość reklamowanych w telewizji, dostępnych w handlu gum do żucia oznaczonych jako „bez cukru” (niestety także gumy o smaku owocowym, oznaczone jako „guma do żucia dla dzieci” czyli domyślnie przeznaczone dla naszych milusińskich zawierają oprócz nieszkodliwych polioli również aspartam oraz acesulfam K, co jest moim zdaniem już nie tyle przegięciem, ile po prostu zwykłym skandalem i pospolitym draństwem), napoje gazowane light, napoje energetyzujące, słodkie produkty nabiałowe light, generalnie większość produktów, które są oznaczone „Light”, „zero” lub „bez cukru”. Nie zawierają cukru – zawierają toksyczne chemikalia naśladujące w smaku cukier.
-
aspartam – odkryty przez przypadek gdy pracowano nad lekiem na wrzody żołądka i stwierdzono iż otrzymana substancja jest piekielnie słodka. Najchętniej komentowany syntetyczny słodzik, wielokrotnie podejrzewany o rakotwórcze działanie – po wprowadzeniu go do obrotu w USA w 1981 r. ilość zachorowań na raka mózgu, płuc i piersi zaczęła gwałtownie rosnąć. Na pewno zaś jest z nim coś nie tak, skoro niekorzystne reakcje na aspartam stanowią kilkadziesiąt procent wszystkich skarg na niekorzystne reakcje zgłaszane do FDA (Food and Drug Administration – amerykański Urząd ds. Żywności i Leków). Aspartam jest w 50 procentach fenyloalaniną, w 40 procentach kwasem asparaginowym i w 10 procentach metanolem. Każdy z tych związków jest szkodliwy: metanol powoduje ślepotę, kwas asparaginowy wywołuje raka mózgu. Fenyloalanina dociera do mózgu, a większa jej ilość wywołuje zaburzenia emocjonalne.
-
acesulfam K – powiązany z uszkodzeniami DNA
-
cyklamat (wycofany obecnie w wielu krajach)
-
cyklaminian sodu i potasu – silny alergen, podejrzewany też o wywoływanie nowotworów
-
neotam – bardziej stabilna wersja aspartamu, jeszcze bardziej toksyczna
-
sacharyna, sacharynian sodu i potasu – podejrzewane o wywoływanie nowotworów
-
sukraloza – opracowana z przeznaczeniem jako pestycyd, wdrożona do handlu jako słodzik gdy przypadkowo odkryto, iż substancja ta jest diabelnie słodka (rzecz jasna jako słodzik można ją ludziom sprzedać dużo drożej niż jako pestycyd). Rozkłada się w organizmie na toksyczne chloroglukozę i chlorofruktozę
Wspomnieć należy o tym, że syntetyczne
słodziki (w tabletkach, płynie lub proszku) posiadają w
handlu rozmaite wymyślne nazwy, np. Sussina Gold, Huxol, Sucra Rose
itd. i często stanowią kombinację dwóch lub więcej
syntetycznych substancji. Chemiczne słodziki poleca w swojej diecie
autor tzw. Diety Dukana. Choćby z tego
powodu owa „dieta” powinna otrzymać zaszczytny
tytuł Kichy Wszechczasów!
Chemikalia naśladujące w smaku cukier
są też często używane jako składniki leków.
Powoduje to u niektórych osób mylne
przeświadczenie, iż substancje te są nieszkodliwe lub bezpieczne dla
zdrowia (no skoro… „dopuszczone”?).
Zapewniam Was, że tak jak i w przypadku producentów żywności
tak i dla producentów leków liczy się
najbardziej cena. A słodki smak najtaniej osiągnąć właśnie
syntetycznym słodzikiem.
Systematyczne używanie syntetycznych
słodzików to prosta droga do cukrzycy typu II.
Wiesz jak to działa? Jeśli do tej pory ciągle kupujesz chemiczny
słodzik lub zawierające go produkty (napoje, gumy do żucia itd.), to
najprawdopodobniej nie wiesz, więc z chęcią Ci opowiem.
Gdy wkładasz do ust coś słodzonego chemicznym słodzikiem
mózg odbiera słodycz i mówi do trzustki „przygotuj
insulinę, słodkie idzie”, co trzustka czyni. Jednak
słodkie nie idzie, bo to był tylko oszukańczy chemiczny słodzik. Za
n-tym razem gdy mózg powie „przygotuj insulinę,
słodkie idzie” trzustka się wypnie i nie
wyprodukuje z siebie ani grama insuliny, bo mózg ją zbyt
długo oszukiwał i teraz to ona ma już gdzieś. Czy to trzeba będzie
strawić słodycz prawdziwą czy też sztuczną – ona ma to po
prostu od tej pory gdzieś. Zatem witamy w światowej społeczności 350
milionów diabetyków (dorosłych, czyli
nie licząc dzieci i młodzieży poniżej 25 lat)! Teraz do końca życia
pewną część swoich zarobków zaniesiesz w zębach przemysłowi
farmaceutycznemu, który z tego tytułu zaciera rączki już w
momencie sprzedania Ci słodzika. I co, warto było grać sobie
w kulki z naturą?
Jeśli skojarzysz fakty, że większość
syntetycznych słodzików pojawiła się gdzieś w latach
80-tych, zaś przez ostatnie trzy dziesięciolecia liczba
diabetyków potroiła się w skali
światowej to zastanów się przez chwilę czy doprawdy nic
Ci to nie mówi? Kiedyś cukrzyca była chorobą
wieku starczego, dzisiaj mamy epidemię cukrzycy
i chorują nawet dzieci i młodzież. Nadal nic Ci to nie mówi?
Na temat syntetycznych
słodzików napisano już z pewnością bardzo wiele. Nie trzeba
jednak tego wszystkiego czytać, wystarczy posłużyć się logiką:
syntetyczne substancje słodzące zostały stworzone w laboratoriach, są
to zwykłe chemikalia tyle tylko, że o
słodkim smaku. Bywa, że zostały stworzone jako pestycydy, ale przez
pomyłkę odkryto ich słodki smak i oto lądują w Twojej kawie w formie
eleganckiej tableteczki, której zadaniem jest oszukać
Twoje zmysły. Nie rosną na drzewach, nie ręka
Stwórcy je powołała do istnienia, lecz podobnie jak cukier
– ręka pazernego człowieka.
Czy słodzilibyście kawę szczyptą
proszku do prania lub kropelką płynu do zmywania podłóg,
tylko dlatego, że daje złudne poczucie słodyczy kubkom smakowym?
Owszem, odpowiednie instytucje dopuszczają rozmaite syntetyczne
substancje słodzące do obrotu oznaczając je jako
„bezpieczne”, lecz tak naprawdę jest to tak samo
bezpieczne jak spożycie szczypty proszku do prania.
Czy spożywalibyście codziennie szczyptę
proszku do prania z przekonaniem, iż jest to bezpieczne, bo jakaś
instytucja albo Twoja rodzina tak mówi? Bo w
telewizji powiedzieli, że można? Kierować się należy własnym
instynktem i logiką. Wprowadzenie czegokolwiek do
sprzedaży, a nawet zatwierdzenie tego jako
„bezpieczne” (przez jakiekolwiek instytucje czy też
drogą kolektywnego przyzwolenia) nie oznacza jeszcze, że Twoje
ciało tego potrzebuje. To wystarczający
powód, aby zarówno sacharozę jak i
syntetyczne słodziki na zawsze i bez żalu pożegnać.
Oczywiście każda z tych syntetycznych
substancji ma opracowane „normy dziennego spożycia”
(tzw. ADI). Jednak w obliczu faktu, iż są to obce naturze i naszemu
organizmowi syntetyczne chemikalia, całym sercem namawiam Cię do unikania
syntetycznych słodzików na równie z
cukrem (sacharozą) i trzymania się od nich z daleka. A
nawet z bardzo daleka, szczególnie jeśli chodzi o nasze
dzieci!
Do słodzenia wybierajcie występujące w
naturze poliole (ksylitol lub jeszcze
lepszy erytrytol), ewentualnie dobrej
jakości miód naturalny
kupowany od zaufanego pszczelarza. Sacharoza (biała lub
brązowa) oraz syntetyczne słodkie chemikalia powinny zniknąć z Waszej
kuchni na zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz